Przypuszczenia, które pojawiły się już w czasie gaszenia pożaru leśniczówki, potwierdziła prokurator rejonowa w Złotowie, Anna Pacholik. - Sekcja zwłok wykazała, że obie osoby otrzymały ciosy ostrym narzędziem. Wszystko wskazuje na to, że najpierw zostali zabici, a potem doszło do pożaru - wyjaśnia. Prokurator i policjanci intensywnie poszukują sprawców.
Nadleśniczy Nadleśnictwa Zdrojowa Góra, Adam Standio, poinformował, że spalona leśniczówka nie będzie odbudowana, bo budynek nie nadaje się do remontu. Ze spalonej lesniczówki zginęły trzy sztuki broni mysliwskiej, a samochód, który spłonął tego samego wieczora na obrzeżach Piły należał do rodziny leśniczego. Potwierdzili to policyjni technicy.