Sąd: nie było podstaw do aresztowania

Poznański sąd ujawnił dziś szczegóły wczorajszej, nocnej decyzji. Przed godz. 23 - po kilkugodzinnym posiedzeniu aresztowym - sąd wypuścił byłego senatora PO. Prokuratura postawiła mu zarzuty korupcyjne.

Sąd po zapoznaniu się z dowodami przedstawionymi przez prokuraturę uznał, że jest pewne prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa przez podejrzanego, ale nie jest ono na tyle duże, by stosować areszt. Według sądu, nie ma też obawy matactwa, czyli obawy, że podejrzany będzie wpływał na postępowanie. Sąd wskazywał, że dowody zostały zebrane - są to nagrania rozmów - i podejrzany nie ma możliwości wpływania na nie.

Sąd tłumaczył też, że podejrzanemu faktycznie grozi surowa kara - do ośmiu lat więzienia, ale realnie, gdyby został skazany, nie byłaby ona wysoka. Sąd wziął pod uwagę także postawę Józefa Piniora w śledztwie, który nie przyznał się do winy i odmówił składania zeznań, ale - jak zaznaczył sędzia Aleksander Brzozowski - podejrzany nie musi udowadniać swojej niewinności, to prokuratura musi mu udowodnić winę. Przy takim stanowisku sąd nie rozpatrywał innych środków zapobiegawczych - w tym poręczenie osób godnych zaufania. Podpisało je około 20 osób, między innymi byli działacze opozycyjni. Decyzja sądu nie jest prawomocna. Prokuratura ma siedem dni na złożenie zażalenia i zapowiedziała, że to zrobi.

Sąd nie aresztował także asystenta Józefa Piniora i podejrzewanego w sprawie przedsiębiorcy.

Józef Pinior i 10 innych osób zostali kilka dni temu zatrzymani przez Centralne Biuro Antykorupcyjne we Wrocławiu. Wszyscy zostali przewiezieni do Poznania, gdzie usłyszeli zarzuty przyjmowania lub oferowania pieniędzy w zamian za obietnicę załatwienia spraw w instytucjach państwowych i samorządowych. Józef Pinior w toku śledztwa nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.

Magda Konieczna/jc/szym